Świetny weekend za mną, włączając w to Programistok w Białymstoku. Jako że był to weekend bez innych zobowiązań, spakowaliśmy się z żoną i o 5 rano w sobotę wyruszyliśmy w podróż:) Akurat by dotrzeć na miejsce, spokojnie ulokować pod hotelem i rozejść do swoich zadań - żona zaczęła od zakupów, ja od Programistoku:)
Nie wdając się w długie wprowadzenia - było bardzo fajnie! Miła atmosfera, świetna organizacja, genialne pomysły - duże brawa dla organizatorów. Nic tylko uczyć się od nich jak i czym robić pozytywny "szum" wokół konferencji. Dość powiedzieć o alkoteście "PIŁEŚ? NIE KODUJ" albo reprodukcji sławnego zdjęcia "Impreza informatyków". Kto jeszcze nie widział go przypadkiem u któregoś znajomego na Facebooku?! Jedzonko było, kawa/herbata była, obiadek był, miejsca nie brakowało, porządek był, opóźnień nie było - tyle w temacie!
Przechodząc do sedna, czyli prezentacji. Na piątkowym beforze nie byłem więc o "Programowaniu w CSS" Leszka Kobusa wypowiedzieć się nie mogę. Dla mnie wszystko zaczęło się od Tomasza Kopacza opowiadającego o jakże modnym Internet Of Things. Tomasza Kopacza kto zna, dobrze wie czego się spodziewać - wulkan energii, gestykulacji i pasji. Może byłem niewyspany, ale tempo tej prezentacji nieźle przeorało mój mózg. Jeśli ktoś wszystko ogarnął i zapamiętał, to gratuluję! Jednak nijak nie zmienia to faktu, że była świetnie przygotowana i bardzo treściwa. Tomasz przywiózł ze sobą mnóstwo gadżetów, które pokazał też w działaniu. W końcu mogłem pomacać .NET Gadgeteera:) Jeśli w kimś tliła się choć odrobina gadżeciarstwa i zainteresowania tematem, na pewno została pobudzona. Jeśli chcecie wdrożyć się w temat IoT w iście ekspresowym tempie, polecam obejrzeć nagranie z tej prelekcji.
Następnie wystąpił Andrzej Krzywda ze swoją prezentacją "From legacy to DDD", tudzież w wersji nieoficjalnej "from shitty code to good code". Ciekawa prezentacja i ciekawe spojrzenie na temat frameworków ("ble") i DDD ("cacy", gdzie ma to sens). Czemu frameworki są "ble"? W skrócie, za dużo nam narzucają (w szczególności idea "convention over configuration") i są "zoptymalizowane pod kątem pierwszych 2-3 tygodni projektu". Potem zaczyna to już być legacy code, który staje się kulą u nogi naszych wymagań i potrzeb. Rada Andrzeja - stosować frameworki ale tylko na początku, refaktoryzować, z głową, np. do DDD albo chociaż czegoś co nazywa DDD-lite (czerpania bardziej z części architektoniczno-projektowej DDD). Czyżbyśmy się już przesycili tymi wszystkimi frameworkami i zaczynał się swoisty ruch kontrreformacji? Ja sobie chętnie jeszcze raz tę prelekcję obejrzę na spokojnie.
Kolejna prezentacja to Norbert Wójtowicz i jego "CRUD is dead". Dla mnie osobiście to najbardziej inspirująca prezentacja, bo chyba też najbardziej podpasowała mi tematyką. Norbert opowiadał o fajnych rzeczach, nowych czasach, w których porzucamy stare, skostniałe systemy deklaratywne, relacyjne bazy danych i inne rzeczy wymyślone przez naszych dziadków. Wkraczamy w świat niemutowalnych danych, programowania funkcyjnego i lambda architektury. Czuć, że to wszystko ma swój głęboki sens, choć skostniała intuicja czasem się broni - jak to tak, wyliczać aktualny stan na podstawie danych historycznych?! Norbert pochodzi z dalekiego mi świata technologii, o których mówił - Kafka, Datalog itd. itp. Jednak jest to świat odświeżająco nowy, kuszący i myślę, warty poznania. Zresztą nie jest powiedziane, że .NETowy technologiczny stack nie ma tu nic do powiedzenia. Chodzi o zmianę sposobu myślenia. Bez wątpienia to kolejna prezentacja, do której wrócę.
Gutka nie było, bo się rozchorował biedaczyna, więc nastąpiła zmiana w agendzie i Hubert Łepicki opowiedział "Built more reliable web application with magic". Magią tą zaś jest Elixir - język programowania podobny do Ruby, ale używający wirtualnej maszyny Erlanga. Efekt? Przyjazny w użyciu język i niezwykle wydajna maszyna. W trakcie prezentacji pomyślałem sobie - no nie, kolejny ciekawy język do nauczenia się. Na chwilę obecną chęci trochę opadły, ale bardzo zainteresował mnie temat porównania VMa Erlanga z "normalnym" światem m.in. Javy czy .NETa - brak współdzielonej pamięci i kilka innych kwiatków, które brzmią naprawdę ciekawie. Wygląda na to, że i tę prezentację jeszcze raz chętnie obejrzę.
Kolejnym punktem programu był Paweł Żmiejko "The AI Revolution". Paweł chciał nas zarazić tematyką sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego. Są to tematy, którymi kiedyś się żywo interesowałem, zwłaszcza na studiach, więc merytorycznie nie dowiedziałem się wiele nowego. Przekonywać, że to bardzo ciekawa dziedzina też mnie nie trzeba. Jednak prezentacja fajnie powiedziana, więc na pewno ktoś się poczuł zainteresowany. Duży szacunek dla Pawła za jego zaangażowanie w przeplatanie promowania zacnej idei CoderDojo w treść prezentacji. Wyszło to zgrabnie:)
Całość domykał Łukasz Pełszyński "Jak pisać, żeby nie testować?". Walczyłem, by było to moja sesja, ale Łukasz wygrał i to ja siedziałem wygodnie, słuchając jego, a nie na odwrót:) Widziałem ideę przyświecającą Łukaszowi, która opierała się na przedstawieniu szeregu antywzorców testowania - planowania i implementacji testów oraz decyzji architektonicznych. Czasem jednak tempo było chyba za szybkie, na czym traciły szczegóły i wgłębienia się w temat. Znam to doskonale - ale już wiem, że czasem lepiej omówić 5 rzeczy dokładniej, niż 10 skrótowo.
A.. i jeszcze "lighting talks" czyli siedmiu odważnych, którzy "wygłosili" swoje 5 minutowe mini-prezentacje. Świetny sposób na ożywienie konferencji, bo czasami bywało naprawdę wesoło. Rozpiętość tematyki ogromna. Począwszy od Christiana (kto pamięta nazwisko?), który po prostu zaśpiewał znany motyw z westernu, poprzez miękką prezentację nt. złych nawyków, po bardziej treściwe np. dotyczące Gita. I wyszła z tego moim zdaniem fajnie wyważona mieszanka, by nie było jedynie zbyt merytorycznie, lub zbyt wesoło.
Przechodząc powoli do podsumowań i wniosków. Pomysł konferencji dotyczącej czterech języków: Ruby, JavaScript, Python i C# jest naprawdę świetny. Powstały prezentacje interdycyplinarne, poszerzające horyzonty. Świetna wymiana myśli z ludźmi spoza naszego własnego grajdoła. Pewne kontrowersje budził chyba język angielski prelekcji - mówić, nie mówić. Idea słuszna, choć trudno sprzedawalna gdy na widowni wszyscy mówią po polsku. Ale czy wszyscy? Nie wiem. Pomysł by Polak gadał po angielsku do innych Polaków może wydawać się dziwny, jednak dzięki temu konferencja po nagraniu może pójść w szeroki świat. Ja jestem "na tak". Z innej beczki, chyba cenne by była możliwość ankietowania albo prostej oceny każdej prezentacji. Sam dobrze wiem, jak super przydatny jest wszelki feedback od słuchaczy. Ale może przegapiłem ankiety, nie wiem:)
Podsumowując, było super i za rok też jadę!
PS. Nie wiem jak się Wam tam mieszka, białostoczanie (?!), ale pierwsze wrażenie Białystok zrobił bardzo pozytywne! Jakoś tak czysto, uporządkowanie, zielono i przestrzennie. No i drogi niezłe! Może nie wszędzie byłem;)
PS2. Tak, na afterze też nie byłem więc o tej równie ważnej części konferencji dowiecie się z innych relacji:)