
Miałem ostatnio przyjemność brać udział w bardzo ciekawej akcji - programistyczne Devrekolekcje. Za całym tym zamieszaniem stał Grzegorz Kotfis (gratulacje!), któremu udało się zachęcić wiele ciekawych osób do wypowiedzenia się na ważne i interesujące tematy. Odnosiły się one po kolei do kwestii, które poruszył Uncle Bob w swojej prezentacji The Scribe's Oath mającej być swoistą przysięgą programisty. Polecam zarówno oryginalną prezentację jak i wszystkie odcinki samych devrekolekcji.
Ja w ramach tej akcji wybrałem bliskie memu sercu hasło:
"I will never stop learning and improving my craft"
Opowiadam o nim około 10 minut i zachęcam oczywiście do obejrzenia. Jednak w tym poście chciałem umieścić moje główne przesłanie i odrobinę je rozwinąć w stosunku do devrekolekcji.
Po pierwsze, odpowiedź na pytanie "czy trzeba rozwijać się w IT?" jest oczywista. Technologie zmieniają się tak szybko, że nie mamy szans utrzymać się na rynku pracy nie ucząc się ciągle nowych rzeczy. Koniec, kropka.
Po drugie, jak zatem się rozwijać? Jak i kiedy się uczyć? Uncle Bob wyraża tu zdanie, z którym się nie zgadzam - w IT jesteśmy pasjonatami i nasz profesjonalizm wyraża się tym, że uczymy się wieczorami, w weekendy, z laptopem ciągle na kolanach. Nie. Tak może być, jeśli naprawdę jesteśmy pasjonatami. Możemy miewać takie "zrywy" od czasu do czasu. Ale z takim podejściem wiąże się oczywiście poważne zagrożenie. Łatwo się wypalić. Zawsze trzeba pamiętać o umiarze, dla własnego zdrowia i... zaangażowania. Pisałem już o tym dawno [http://blog.kokosa.net/post/pasja-i-umiar]. Ale przede wszystkim nie zgadzam się z tym ze względu na rodzinę, przyjaciół, znajomych. Trzeba i warto mieć czas wolny dla siebie i innych.
Skoro zatem nie zgadzam się z Uncle Bobem, a jednocześnie twierdzę, że trzeba się rozwijać - co proponuję w zamian? Tutaj jak mantrę powtarzam jedno podejście - proaktywność w pracy. Nie czekajmy aż spłynie na nas w obecnym projekcie/pracy łaska nauczenia się czegoś nowego "bo trzeba". Fajnie, jeżeli pracujemy przy nowoczesnym projekcie używających nowoczesnych technologii. To idealna sytuacja, bo uczymy się na potrzeby pracy i nam za to płacą. Własnie do tego powinniśmy dążyć. Ale takich "fajnych" prac nie ma na pęczki. Technologia rozwija się dużo szybciej, niż firmy w których pracujemy. Świat powoli przestaje się już podniecać mikroserwisami w dockerach na .NET Core, a my wciąż dłubiemy monolity w .NET 4.0.
Jeżeli w firmie jest naprawdę "źle" to zmieńmy firmę. To najbardziej proaktywne podejście, ale wcale do niego nie zachęcam. Łatwo tu popaść w pogoń za bardziej zieloną trawą. Gdzieś na pewno jest fajniej, milej, nowocześniej i jeszcze lepiej płacą. I tam to się dopiero nauczymy, że ho-ho. Oczywiście - guzik prawda. A to dlatego że to w największym stopniu od nas samych zależy czy się czegoś nauczymy, czy nie. Jeśli nie zmienimy sposobu myślenia, to będziemy jedynie reaktywnie coś doczytywać byle tylko zamknąć obecnego taska.
Dlatego najważniejszą odpowiedzą na pytanie "jak się rozwijać" jest potrzeba uświadomienia sobie i zmotywowania siebie do tego, że naprawdę musimy się rozwijać. Jak? Wyobraźcie sobie siebie sprzed 5 lub 10 lat i wsadźcie takiego "siebie" w dzisiejsze wymogi pracodawców? Ojej... nie ma ofert pracy dla znających Windows Forms? Nie ma stanowisk dla programistów ActiveX? ASP.NET Web Forms nie na topie? Czy za 10 lat chcesz być w 20% osób, które oferty wybierają, czy w 80% osób, które muszą się na oferty godzić?
Jak już przekonacie samych siebie, że musicie się rozwijać, można przystąpić do działania. Moja odpowiedź na to jak się rozwijać? Proaktywnie, w pracy! Co to znaczy?
- proponuj nowe technologie, nowe wersje już używanych - pracodawcy też zależy na unowocześnianiu się bo inaczej nie znajdzie nowych pracowników za kilka lat. Nawet jak nie rozpoczynacie nowego projektu, być może da się unowocześnić jakąś jego mniejszą część? Jeśli zapadnie ku temu decyzja, naturalnym będzie przyznanie Ci czasu pracy na rozpoznanie tej technologii.
- proponuj wewnętrzne szkolenia - rozwinie Cię to zarówno w umiejętnościach miękkich jak i da kolejną przestrzeń do nauki. Oczywiście pójść za tym powinno przyznanie Ci pewnego czasu pracy na przygotowania.
- ciągle coś proponuj - zawracając głowę przełożonym nie zawsze osiągniesz swój cel. Nie zawsze natychmiast wszyscy się rzucą do realizowania Twoich propozycji. Ale zostanie zapamiętana Twoja aktywność. Gdy za jakiś czas będzie rozpoczynany nowy projekt, wyróżniając się w ten sposób masz duże szanse być do niego zaproszonym. Szykują się wyjazdy na konferencje? To samo.
To wszystko oczywiście wymaga naszej aktywności. Pozostawienia wygodnej strefy komortu "przyjdę o 9 i byle do 17". Ale o tym już pisałem - jeśli nie uświadomisz sobie potrzeby rozwoju, to patrząc na powyższe, jedynie to zauważysz - porzucenie wygodnej strefy. Jeśli już się przekonałeś, to działaj! Zauważ, że to wszystko powinno odbywać się w czasie pracy. Nadal mowa jest tu o pracy "od 9 do 17", tylko z trochę innym podejściem. Nie trzeba zasypiać nad laptopem w weekendy.
Dopiero jeśli po jakimś czasie takiego podejścia rodzi się w Tobie poczucie walenia głową w mur - to może być sygnał do rozpoczęcia poszukiwań nowego pracodawcy.
Właściwie tyle, rozwijajmy się mądrze! :)
PS. Trochę bardziej technicznie i konkretnie o tym jak się rozwijać, co czytać, gdzie bywać, pisałem jakiś czas temu - zachęcam do przeczytania.