3. października 2016 08:00
/
Konrad Kokosa
/
Blog . Ogólne
/
Komentarze (0)
Od samego początku gdy podjąłem decyzję o założeniu bloga miałem klasyczną rozterkę - po polsku czy po angielsku? Pytałem, myślałem, zastanawiałem się. Pierwotny wybór jak widać padł na język polski. I zdecydowanie tej opcji nie żałuję. Jeśli i Ty stoisz teraz przed takim wyborem, to z mojego osobistego i subiektywnego doświadczenia zdecydowanie radzę - pisz po polsku! Oczywiście zasięg jest mniejszy ale... No właśnie, to właściwie koniec wad. Zalety są za to liczne:
- pisze się znacznie łatwiej. Samo wyrobienie w sobie nawyku regularnego pisania jest najtrudniejszym procesem w prowadzeniu bloga. Dodanie do tego dodatkowej trudności, by pisać po angielsku, to już spore ryzyko, że szybko się zniechęcimy. Jeśli nie jesteśmy "w angielskim" naprawdę biegli, nie ryzykujmy. Mnie bardzo kusiła myśl "a to przy okazji nauczę się angielskiego". Ale co za dużo to niezdrowo. Wiem ile kosztowało mnie pisanie po polsku i na tej bazie mogę powiedzieć, że w wersji angielskiej ten blog pierwszego roku by prawdopodobnie nie przetrwał.
- lepiej być rekinem w akwarium niż płotką w oceanie. To prawda, że zasięg jest mniejszy. Ale dzięki temu też łatwiej zostać zauważonym bo polska blogosfera nie jest taka potężna. Bycie zauważonym w zasięgu ogólnoświatowym to już naprawdę wyższa szkoła jazdy.
- nawet jeśli dacie się zauważyć jakoś w zasięgu ogólnoświatowym, przyniesie to na początku znacznie mniejsze korzyści i satysfakcję. Fajnie, że może zalinkuje Was DotNetRocks albo The Morning Brew. Ale to dzięki prowadzeniu polskiego bloga nawiązałem współpracę z wieloma polskimi konferencjami, z polskimi grupami i polskimi firmami. Ogólnoświatowe konferencje nie rzucą się na Was bo napisaliście kilka fajnych postów.
- to ogólnie prawda, że jeśli piszesz po angielsku, to przecież obejmujesz zasięgiem Polskę. Możesz linkować na Dotnetomaniaku itd. Jednak jak dla mnie to nie tworzy tego samego poziomu więzi jak pisanie po polsku, do Polaków. Czasem o tym co tu się dzieje i o rzeczach zrozumiałych tylko dla nas. O konferencjach, które tu się odbyły. Osobiście lubię polskie poletko i szkoda by mi było się z nim rozstać.
- pisząc po polsku nie wyrzucisz wszystkiego w błoto gdy zdecydujesz się na zmianę języka. Owszem, będzie Cię czekało trochę tłumaczenia, ale to znacznie korzystniejsze dla psychiki niż pisanie od zera. Materiał już przecież masz gotowy.
To są moje argumenty i subiektywne spojrzenie. To powiedziawszy, uznałem że zdobyłem już pewne doświadczenie i pora spróbować wypłynąć na te "szersze wody". Domena wykupiona od dawna ale dopiero ostatnio udało mi się wszystko co nieco po porządkować i tak powstał mój angielskojęzyczny blog poświęcony wydajności, architekturze i Software Craftmanship: TooSlowException.com.
Proces migracji jest spokojny - mam na liście co najmniej trzydzieści artykułów, które przetłumaczę i będę tam publikował. Z czego dziesięć jest już przetłumaczonych więc na pierwsze dwa miesiące mam materiał. Kolejne artykuły będę pisał najpierw po polsku. A te, które uznam za sensowe do przetłumaczenia, będę sukcesywnie tłumaczył. Trochę nowych rzeczy się muszę pouczyć, np. gdzie próbować promować swoje treści. Juz po dwóch tygodniach obecności widzę, jak jest ciężko przebić się w tym oceanie postów.
Zatem wygląda na to, że od dzisiaj ma dwa blogi!